XsebaX
Wyższy Stan Ducha


Wiek: 43 Posty: 749 Skąd: Śrem/Warszawa
|
Wysłany: 2004-10-06, 10:52 Nie dla dobra zwierząt
|
|
|
- Nie oszukujmy się: służba weterynaryjna została powołana nie dla dobra zwierząt, ale dla dobra ludzi - mówi Andrzej Majcher, szef powiatowej inspekcji weterynaryjnej w Warszawie. - Mamy przede wszystkim zapobiegać szerzeniu przez zwierzęta chorób zakaźnych i pasożytów, sprawdzać produkty pochodzenia zwierzęcego: mleko, mięso i jaja. Przepisy o humanitarnym traktowaniu to nowość. W dodatku są dość enigmatyczne, a ich interpretacja zależy od wrażliwości poszczególnych inspektorów. A z tą - jak w całym polskim społeczeństwie - jest różnie.
Kury w worku
Na zwierzęcym targu w Falenicy pod Warszawą od lat psy, koty, króliki, kozy przywozi się upchane w bagażnikach, trzyma godzinami w upale i na mrozie w ciasnych klatkach, w odchodach, bez jedzenia i picia. Niesprzedane i chore są porzucane pod płotem. Choć na targowisku dyżuruje - z ramienia inspekcji weterynaryjnej - lekarz weterynarii, nie zgłasza policji i straży miejskiej przypadków łamania ustawy o ochronie zwierząt.
- Inspekcja zawsze bojkotowała tę ustawę, twierdząc, że jej nie obowiązuje, bo działa tylko w oparciu o ustawę o inspekcji weterynaryjnej - mówi Tadeusz Wypych z fundacji Pod Psim Aniołem, która regularnie wizytuje targowisko.
Stowarzyszenie Empatia sfotografowało kury upychane po kilkanaście w... worku. - Nie ma przepisu, który mówi, że prywatna osoba nie może przewozić kur w worku. Przepisy o transporcie z ustawy o ochronie zwierząt dotyczą tylko przewozu zawodowego - mówi dr Andrzej Majcher. Byłby jednak skłonny uznać upychanie kur w worku za zakazane prawem dręczenie. - To prawda, uprawnienia kontrolne inspekcji zapisane są w ustawach weterynaryjnych, a nie w ustawie o ochronie zwierząt. Te uprawnienia dotyczą tylko zgłoszonej działalności gospodarczej - potwierdza Jacek Leonkiewicz z Głównego Inspektoratu Weterynarii. - Tymczasem nieprawidłowości dzieją się na dzikiej giełdzie, poza obrębem legalnego targowiska. - Jeśli ktoś uważa, że łamane są tam przepisy ustawy o ochronie zwierząt, może sam złożyć doniesienie o przestępstwie - wtóruje mu Magdalena Ziętara, specjalistka od dobrostanu zwierząt w Głównym Inspektoracie Weterynarii. Fundacja Pod Psim Aniołem złożyła takie doniesienia. Sprawa upychania kur w worku skończyła się umorzeniem ze względu na "niezaistnienie znamion przestępstwa".
Mięso ważniejsze niż zwierzę
Sprawy wszczynane na podstawie ustawy o ochronie zwierząt umarzane są niemal rutynowo, jako "znikomo szkodliwe społecznie". Przez lata ustawa nie działała, bo nie wydano rozporządzeń dotyczących warunków utrzymania zwierząt w hodowlach przemysłowych, w cyrkach, w laboratoriach, w ogrodach zoologicznych. Teraz nie działa z braku kontroli.
Wyłączne prawo do niej ma inspekcja weterynaryjna. Ale ta nie kryje, że nie ma do tego ani ludzi, ani czasu, bo tysiące innych obowiązków nakładają na nią ustawy weterynaryjne, a tysiące dodatkowych przysporzyła im akcesja Polski do UE.
Ustawa o ochronie zwierząt nakazuje inspektorom pilnować humanitarnych warunków uboju w rzeźniach. Ale wyznaczeni przez nią lekarze ograniczają się tylko do badania mięsa. A kiedy film nakręcony w trzech rzeźniach przez obrońców zwierząt ukazał, jakie okrucieństwo tam panuje, inspekcja weterynaryjna nie znalazła uchybień w pracy nadzorujących te rzeźnie lekarzy. Podobnie jak prokuratura, która odmówiła postawienia zarzutów inspektorom, mimo że takie zarzuty (m.in. o wsadzenie do oparzalnika żywej świni) postawiła pracownikom rzeźni.
Inspekcja weterynaryjna ma też kontrolować wykorzystywanie zwierząt do doświadczeń naukowych. - Nie robi tego w ogóle, co najwyżej zdarza jej się skontrolować warunki w zwierzętarniach należących do placówek naukowych - mówi prof. Andrzej Elżanowski z wrocławskiej lokalnej komisji etycznej ds. doświadczeń na zwierzętach.
Cyrk z tą kontrolą
Podobnie z kontrolą wykorzystywania zwierząt w cyrkach: - Przepisy ustawy zabraniające zmuszania ich do nienaturalnych czynności i stosowania przemocy podczas tresury pozostają martwe. Inspektorzy pojawiają się w cyrku dopiero po interwencji takich organizacji jak nasza i sprawdzają tylko, czy zwierzęta mają czysto w klatce, dostęp do wody i jedzenia i czy nie są chore - mówi Jacek Bożek z Klubu "Gaja".
- Inspekcja, której zgłaszamy rozmaite sprawy, np. dotyczące cyrków czy sklepów ze zwierzętami, najczęściej nie znajduje żadnych uchybień - ocenia Dariusz Gzyra ze stowarzyszenia Empatia.
Organizacje pozarządowe od czasu, kiedy odebrano im możliwość samodzielnej kontroli, starają się zawrzeć z inspekcją umowę o warunkach współpracy. Na razie bezskutecznie.
Ewa Siedlecka 04-10-2004
Za www.gazeta.pl |
_________________ Zapraszam na najlepsze forum mlodziezowe www.nedds.pl |
|